Derial
Znany pisarz
Dołączył: 01 Lip 2005
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: SILESIA
|
Wysłany: Wto 19:24, 08 Lis 2005 Temat postu: "Biegnij, Lola biegnij" - recenzja |
|
|
Oglądaliśmy film na lekcji w szkole i mieliśmy recenzję napisać - to napisałem.
Przypadek rządzi naszym życiem. Wygrana w toto-lotka, przypadkowo poznana osoba, która okazuje się być miłością naszego życia to tylko niektóre z możliwych kombinacji, jakich możemy się w życiu spodziewać. Tak naprawdę nie musimy robić nic, sprawy ułożą się same bez naszego udziału.
Film Toma Tykwera o dosyć oryginalnym tytule “Biegnij, Lola biegnij” daje nam możliwość uczestniczenia w swego rodzaju filmowym tryptyku. Historia jest prosta. Manni (Moritz Bleibtreu) pracuje dla miejscowego gangstera. Gubi niestety jego pieniądze i spanikowany dzwoni do swojej dziewczyny Loli. Ta postanawia zdobyć dla niego sto tysięcy marek, by uratować mu życie. Ma na to zaledwie dwadzieścia minut. Ot, scenariusz jakich już wiele dane nam było oglądać na ekranach kin. Tutaj jednak oglądamy go trzykrotnie. Za każdym razem różni się on pozornie nic nie znaczącymi szczegółami, które jak się później okazuje mają fundamentalne znaczenie dla zakończenia całej historii. Oglądając film od razu nachodzi skojarzenie ze znakomitym zresztą “Przypadkiem” Krzysztofa Kieślowskiego. Obraz Tykwera zrealizowany jest w sposób conajmniej niecodzienny. Animowane wstawki z towarzyszącą, nietylko im ale także całemu filmowi muzyką techno dają niesamowity efekt teledysku. Akcja toczy się tak szybko, że nie sposób oderwać oczu od ekranu telewizora. Wpatrujemy się jak zahipnotyzowani w biegnącą przez miasto Lolę ( w tej roli znakomita Franka Potente), a kiedy myślimy, że film dobiegł już końca, on tak naprawdę złapał drugi z trzech oddechów. Mimo faktu, że przez większość filmu oglądamy szaleńczą walkę głównej bohaterki z czasem, nie nudzimy się. Biegnąca Lola ma bowiem w sobie coś co przykuwa do ekranu. Jest to oryginalność, której tak bardzo brakuje dzisiejszym reżyserom, szczególnie tym zza oceanu.
Scepytycyzm wywołany faktem iż jest to produkcja w pełni niemiecka jest w przypadku Tykwerowskiego filmu zupełnie nieuzasadniony. Tykwer, mimo faktu iż nie ukończył żadnej szkoły filmowej imponuje dojrzałością, a także odważnym, eksperymentalnym podejściem do realizowanego tematu. Co najważniejsze końcowy efekt jego starań jest bardzo dobry. Film z pewnością godny polecenia każdemu, kto w przerwie między oglądaniem na ekranie Stallone'ów i Van Damme'ów ma ochotę na kino ambitniejsze, choć niekoniecznie wypełnione po brzegi głębokimi filozoficznymi przesłankami.
-------------------------------------------------------------------------------
Tak a'propos to dzisiaj leci w wieczorze filmowym "Kocham kino" na dwójce, bodajże o 22:40 inny film Tykwera - "Księżniczka i wojownik" gorąco polecam, bo podobno warto obejrzeć
Post został pochwalony 0 razy
|
|